środa, 11 grudnia 2019

Relacja Wrzesień – Grudzień


Koniec roku zbliża się wielkimi krokami nawet nie wiem kiedy ten czas tak szybko minął.
W moim wędkarskim świecie trochę się działo, lecz niestety nie padły żadne medalowe ryby.
Początek września był miesiącem urlopowym gdzie często gościłem na ojczystej ziemi, wpierw dwu tygodniowy urlop w domku nad jeziorem Rosnowski, gdzie cieszyłem się chwilą, piękną pogodą, uzupełniając luźnym polowaniem na zębatego z łódki.
Pod koniec owego miesiąca znowu przyjechałem do Polski, lecz tym razem ostro ustawiony na fishing. W raz z Szymonem startowaliśmy na zawodach wędkarskich „Puchar Robinsona”
gdzie na 120 Teamów (240 Osób) zdobyliśmy 9 Miejsce
Pełny opis wydarzenia dostępny na naszym blogu team/owym

Październik był miesiącem gdzie musiałem skupić się na pracy, pod koniec jednak udało się wyskoczyć na rzekę Severn, gdzie przy bardzo wysokim poziomie wody spowodowany opadami w UK, udało mi się upolować pierwszego Sandacza w Anglii.

Listopad okazał się miesiącem depresji, dużo wolnego czasu , lecz ciągłe opady spowodowały potężne wylewy rzek, jezior oraz kanałów. Do większości zbiorników dojazd był niemożliwy a rzeki aż do połowy grudnia niedostępne aż do dnia dzisiejszego.

Niestety, prawdopodobnie sezon zakończy się bardzo słabo, zerkając na prognozy długoterminowe szanse na poprawę pogody są bardzo małe.
Zostaje jedynie liczyć na poprawę pogody w nowym sezonie 2020 a kto wie jaką rybę przyniesie nowy rok.






poniedziałek, 2 września 2019

Relacja Czerwiec – Sierpień


Niesamowite jak te trzy miesiące szybko zleciały.
Pełne dnie obowiązków nie przeszkadzały jednak w wędkarskich przygodach, w tym sezonie bardzo mieszanie próbowałem sił w spinningu oraz w feederach.
Głównie pod hak trafiły łowiska klubu B.A.A między innymi rzeki „Avon” oraz „Severn”
Kanały w tym roku okazały się mało atrakcyjne, od wczesnego Maja na większości odcinków utrzymuję się kożuch z glonów i śmieci uniemożliwiający łowienie.
Nawet porównując minione sezony ryb w okolicznych kanałach jest bardzo mało.
Krótko pisząc pogoda przez wszystkie trzy miesiące dopisywała, było dużo wypadów, ryb trochę mniej, oczywiście coś tam zameldowało się na wędce, ale bez większego szału.
Czekam co przyniosą następne miesiące, tak właśnie wygląda wędkarstwo nigdy nie wiesz kiedy trafisz na rybę życia. 








piątek, 14 czerwca 2019

Relacja Maj


Relacja Maj

Jak widać po wcześniejszym poście (Majówka 2019) dużo się działo.
Z gronem wariatów ostro ruszyliśmy z wędkarską grupką „Smoked Fish Team” stworzoną w celu promocji zdrowego wędkarstwa oraz jeziora Rosnowo z którym łączy mnie i większość członków grupy dużo miłych wspomnień.

Wracając jednak do relacji.

Maj był miesiącem w którym każdy weekend spędziłem nad wodą.
Początki miesiąca przesiedziałem z feederami ,nad nowymi miejscówkami testując nowe kulki i metody.

W połowie Maja sukces przyniósł mi zestaw „Zig Rig” w postaci pięknego karpia.
10kg łuskowego szczęścia, złapany na Angielskim zbiorniku |”Coppice Lake” dzierżawionym przez koło „BAA”

Pod koniec miesiąca zgodnie z wielkimi planami wraz z członkiem drużyny „Smoked Fish Team” moim przyjacielem Birkiem, zrobiliśmy sesje spinningową na jeziorze Rosnowo.

Pierwszego deszczowego dnia, padło kilka małych szczupaczków wraz z tą najbardziej oczekiwaną 109cm. Złapaną na blacie w okolicy wyspy na obrotówkę firmy „Mepps” Giant Killer kolor dziki róż.

Skupiłem się również na znanej mi z rodzinnych opowieść oraz młodości podwodnej wyspie.
Widać, że mimo upłynięciu tylu lat w tym miejscu cały czas coś się dzieje.

Resztę naszej sesji co, można wyczytać w naszym artykule Majówka 2019 poświęciłem UL Spinningowi
i przyznam, zabawa mnie na tyle pochłonęła, że zaopatrzyłem się w niezbędne drobiazgi i czekam na pierwszy w miarę pogodny weekend, aby przetestować metodę na Angielskich wodach.







czwartek, 6 czerwca 2019

Majówka J.Rosnowo 2019

Nie, na co dzień zdarza się, że mamy możliwość spotkać się w sympatycznej grupie przyjaciół zarażonych wędkarstwem tak jak my.

Nam się udało!

Po raz pierwszy po kilku letniej przerwie, pod logiem Smoked Fish Team spotkaliśmy się w miejscu gdzie wszystko się zaczęło.

                                      

Jezioro Rosnowskie, tak dobrze znane wędkarzom potrafi utrzeć nosa niejednej osobie. Od lat niezmienne, a za razem dziewicze i zaskakujące miejsce jak z obrazka, pełne zatok, blatów, górek oraz zwalonych drzew, które rozbudzają fantazję niejednego wymagającego wędkarza.




Wyjazd planowaliśmy miesiącami, wspólnie uzgodniliśmy, że obozowisko rozbijemy na budzącej dla nas wiele wspomnień wyspie. Cała impreza miała mieć charakter spinningowy, ustawiony głównie na duże drapieżniki ostrzyłem pazury na Rosnowskie szczupaki.

Wyprawę rozpoczęliśmy w deszczowy poniedziałek, korzystając z luki pogodowej rozbiliśmy się już na wcześniej wspomnianej wyspie. Organizacja była zaskakująco dobra już po kilku godzinach namioty oraz rzeczy były gotowe do użytku, drewno idealnie poukładane czekało na nadchodzące chłodne wieczory.

Będąc gotowi na rozpoczęcie wędkarskiej przygody, trzymaliśmy się ustalonego planu, że Poniedziałek jest dniem organizacyjnym, wczesnym wieczorem rozpaliliśmy ogień i usiedliśmy nad mapą jeziora opracowując plan na następne dni.

Pobudka skoro świt, pogoda nieustępliwa, ciągłe opady deszczu nie wystraszyły nas ani trochę w końcu jak mówi powiedzenie "nie ma złej pogody na ryby", przygotowani na długotrwałe moknięcie rozpoczęliśmy wspólną przygodę.
                                     

Rosnowo nie kazała nam długo czekać, już w pierwszej godzinie zaczęły meldować się pierwsze szczupaki. Nie będę ukrywał, że nawet w najbardziej kolorowych oczekiwaniach nie spodziewałem się takiego przebiegu spraw, wpierw siadł waleczny esox 65cm po zmianie miejscówki na końcu  wędki pojawiła się ONA!

Tak upragniona, przez wielu wędkarzy...

METRÓWKA.




Z wyśmienitym humorem i pozytywnymi myślami, zakończyliśmy dzień późnym wieczorem  .

Następny dzień okazał się pełen niespodzianek.
Już od świtu pogoda zaskoczyła nas swoją dobrocią a to był dopiero początek.
Po obfitym śniadaniu gotowi na następną partie zębatych mój kompan z obozu wyciągając małe pudełeczko z ogromnej skrzyni pełnej przynęt zapytał, czy podejmę wyzwanie.


Bez zastanowienia, widząc małe pudełeczko trzymane w ręku, pomyślałem o okoniach akceptując wyzwanie.

Czułem wewnętrzną przewagę, przecież znam jezioro Rosnowo od dziecka.
Nakręcony emocjami które dostarczyły mi szczupaki dzień wcześniej byłem pewien sukcesu.
Byłem w strasznym błędzie i to od samego początku.
Okazało się, że Szymon miał ze mnie niezły ubaw gdy wręczył mi spinning o c.w. 0,5-5g i kilka przynęt których ciężar nie przekraczał nawet  1g. Dotarło do mnie, że to nie okonie będą naszym celem.

Przebiegły wąż wymyślił, że będziemy spinningować Wzdręgi.
Po raz pierwszy trzymając tak lekki zestaw czułem się jak sparaliżowany, pierwsze rzuty o ile można było nazwać, to co wyczyniałem rzutami, były całkowitą porażką. Gdy ja uczyłem się obsługi Szymon cyklicznie wyciągał nowe krasnopióry. Trochę to trwało, ale w końcu ogarnąłem nowy sprzęt i zacząłem odrabiać straty.

Przyznam, że nowa zabawa pochłonęła mnie doszczętnie, zapomniałem o szczupakach, tym razem liczył się białoryb. Okazało się, że Ultra Light nie tylko łowi wzdręgi, do siatki zaczęły wpadać inne gatunki ryb, takie jak Leszcze, okonie i wszędobylskie płocie.
Czułem się tak jakby wewnątrz mnie od nowa rozkwitała żądza wędkarska przysłonięta na co dzień standardowymi, wręcz zapisanymi w odruch ruchami. Musiałem walczyć z ręką by nie zacinać przy byle pstryknięciu jak ma to miejsce przy sandaczach, uważać na prędkość prowadzenia przynęt no bo przecież jestem zwolennikiem szybkich podbić co przynosi mi zazwyczaj dobre rezultaty ale na szczupakach. Uczyłem się małymi krokami nowej dziedziny wędkarstwa.
Cały dzień spędziliśmy wśród gęstych trzcin i płytkich zatok, korzystając ze słońca, po prostu bawiąc się wędkarstwem.
Codzienna pogoń za życiówką, dużą rybą straciła sens, bardziej liczyło się tu i teraz, że w danym momencie wraz z przyjacielem jestem na świeżym powietrzu, siedzimy na łodzi wspominając nasze początki, docinając sobie szyderczo i śmiejąc się z naszych starych błędów i porażek, w wyśmienitych humorach i pozytywną energią odpinaliśmy złowione międzyczasie ryby, nie zwracając uwagi na długość, ilość czy wagę.

Wraz z nadejściem wieczoru, który niestety oznaczał koniec naszej krótkiej choć inspirującej przygody, siedliśmy sobie przy ognisku, snując po cichu  plany na kolejne spotkanie. Wpatrzeni w ogień dumaliśmy nad minionymi dniami, wspominając ryby, piękne widoki a najbardziej czas który spędziliśmy nie na rybach, a z przyjacielem w miejscu pełnym wspomnień.

                                                          

wtorek, 30 kwietnia 2019

Relacja Styczeń Kwiecień


Chociaż mamy początki Maja w moim wędkarskim świecie dużo się działo.
W Styczniu dołączyłem do jednego z większych klubów wędkarskich w UK.
Birmingham Anglers Association, dzięki temu pojawiły się nowe możliwości, uzyskałem dostęp do kilku obiecujących rzek, zbiorników oraz kanałów lista naprawdę jest obwita i jest co zwiedzać.
Styczeń jednak nie dopisywał pogodą, gdy udało mi się znaleźć wolną chwilę na ryby spędzałem ją nad kanałami, efektem były jakieś małe szczupaczki.

Luty zaskoczył pogodą, postanowiłem wyciągnąć głęboko zakopane w szafie feedery i spróbować swoich sił nad angielską rzeką Severn. Na dwa feederowe wyjazdy, dwa razy przegrałem z dużą rybą i bawiłem się świetnie, niestety szybko nadszedł Marzec a z nim sezon zamknięty w UK.

Przed końcem zamknięcia sezonu wybrałem się na rzekę Avon z myślą o Sandaczach.
Sandaczów prawda nie było, ale były szczupaki w czym jeden obiecujący około 80cm.
Końcówkę Marca spędziłem nad jeszcze uśpionymi kanałami.
Kwiecień rozpoczynał się mieszanie, dwukrotnie próbowałem sił z karpiami ale na pusto.
Końcówka kwietnia obudziła nadzieję, pogoda diametralnie się zmieniła na lepsze, w kanałach zaczęły się pojawiać pierwsze karpie i duże szczupaki, na stawach również zaczęły wygrzewać się grubiaste angielskie karpie.

Sezon zapowiada się naprawdę obiecująco, nowe miejsca, możliwości czuję duży optymizm na ten rok. Czekając na urlop pod koniec maja szykuje sprzęt na ostry spin na ojcowiźnie.







wtorek, 15 stycznia 2019

Zakończenie sezonu 2018

Pamiętam jakby to było, wczoraj pisałem post zakańczający rok 2017/ty, a już nastał czas pożegnać się z sezonem 2018/tym.

Miniony rok był przede wszystkim sezonem feederowym, który głównie rozpoczął się w połowie Kwietnia. W kolejnych miesiącach wędkarstwo gruntowe przeplatało się ze spinningiem, choć ten sezon nie był rokiem drapieżników i tak udało się przechytrzyć kilka średnich sztuk.




Nowością dla mnie na wyspach byłe częste wypady na nocne łowienie w poszukiwaniu Karpi.
Udało się trafić na kilka bardzo fajnych nocek w Lipcu, gdzie ryby naprawdę dopisywały, było dużo Leszczy oraz długo oczekiwany Angielski Karp.





Z feederem na stojakach spędziłem do końca Września, potem przeszedłem całkowicie na spinning.
Poszukiwanie jesiennego drapieżnika nie wychodziło zbyt dobrze, zdarzały się sporadyczne sztuki, większości niestety małe i tak w roku 2018/tym nie padł żaden rekord „Big Game”, jedynym czym mogę się pochwalić to ilością ryb spokojnego żeru.





Styczeń zapowiada się dość ciepło co prawdopodobnie zwiastuje szybkie nadejście wiosny, szykuję nowe plany, wyjazdy oraz zajmuję się rozkręceniem Team/u. Z nadzieją czekam na odrobinę czasu i z pewnością wyruszam na nowe wędkarskie przygody.